Sokołowsko 2021 – powidoki

W kontrze do wymuskanych portretów i spędzania długich godzin w Photoshopie dobrze jest zdziałać coś ręcznie, analogowo. W trakcie pleneru fotograficznego zabawiłam się moim aparatem Agfa Synchro Box, kupionym na pchlim targu. Pochodzi z okolic roku 1950, ma banalnie prostą konstrukcję i jak się okazało, działa. Dostałam w prezencie od organizatora pleneru kliszę ORWO, która wyprodukowana była jeszcze w NRD, którego nie ma od 1990 roku. Miałam świadomość, że klatki nałożą się na siebie, nie byłam pewna jak prawidłowo je przestawiać. Brak połączenia między przewijaniem kliszy a naciąganiem migawki, powoduje, że łatwo się zagapić i naświetlić dwa razy to samo. O dziwo 70-letni aparat i  30-letnia klisza dały 6 ciekawych obrazów. Miło mnie to zaskoczyło, bo aparat jest bardzo prosty i niewiele można w nim regulować, nie ma światłomierza. Taka powojenna małpka. Nie ma nawet ustawiania ostrości. Chciałam do tych nieoczekiwanych efektów dodać coś od siebie, więc postanowiłam je pokolorować. Ponieważ Photoshop jest dla mnie jako graficzki narzędziem podstawowym, umiałabym trochę te zdjęcia podratować. Tylko po co? Takie one właśnie są. Jak powidoki wszystkiego tego, co działo się przez tydzień pleneru. Zostawiam je więc niedoskonałe, dodatkowo przetworzone przez aplikację, która automatycznie koloruje zdjęcia czarno-białe. Jakby ktoś znalazł na strychu powojenną kliszę i chciał nadać jej trochę życia.

Leave a Reply

Your email address will not be published. Required fields are marked *